Przepraszam, muszę zawiesić bloga. Ostatnimi czasy złapało mnie kompletne lenistwo i niestety, nic z siebie nie wyduszę. W dodatku prowadzę z koleżanką stronę na facebooku, na którą zapraszam ! --> http://www.facebook.com/pages/One-Direction-Imaginy/403006979721374?ref=tn_tnmn
Piszemy tam swoje imaginy i one shoty, z czym właśnie wiąże sie brak czasu tutaj.
Mam nadzieję, że nikt się na mnie nie pogniewa :) Kiedyś na pewno wrócę do pisania tutaj !
Kocham Was <3
niedziela, 6 maja 2012
czwartek, 5 kwietnia 2012
Rozdział III
To zdecydowanie było dziwne. Kiedy czytałem esemesy od tej dziewczyny czułem w nich troskę a za razem wielką radość. Tylko dlaczego wciąż jej nie znałem ? Kiedy zamieszkaliśmy wszyscy razem obiecaliśmy sobie, że żaden z nas nie będzie niczego ukrywał przed drugim. Choćby to miała być najgorsza rzecz. A jednak Zayn złamał obietnicę. Poczułem się strasznie z tą myślą. To było jak zdrada. Zdrada przyjaciela.
Wyszedłem z pokoju i ułożyłem telefon chłopaka w jego pokoju zanim zorientował się, że zniknął ze stołu. Udałem się szybko na dół. Chciałem znów zobaczyć słodkiego Louisa leżącego niesfornie na kanapie. Właściwie dlaczego chciałem go widzieć ? Przecież jestem chłopakiem. I on też. Gdyby był dziewczyną... to co innego. Ale nie był. Stanąłem już na ostatnim schodku, gdy po pomieszczeniu rozległ się dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę. - krzyknąłem dźwięcznie i zrobiłem trzy kroki w przód. Otworzyłem drzwiczki i zza nich wyłoniła się dobrze mi znana twarzyczka. Teraz była wyjątkowo roześmiana. Widząc ten cudowny uśmiech łatwo zapomniałem o Louisie, całym świecie.
-Cześć Harry ! Miło cię znów widzieć.Umm... Przyszłam zwrócić ci bluzę. Zostawiłeś ją w szpitalu. Pomyślałam, że fajnie byłoby ci ją zwrócić. Tak więc.. jestem. - zaśmiała się melodyjnie i posłała mi pełne nadziei spojrzenie. Czego chciała ? Ja... nie wiem jak obchodzić się z dziewczynami. Dla mnie to po prostu obcy świat. Stała tak teraz przede mną i widocznie liczyła, że ja przejmę pałeczkę. Zacząłem się jąkać. Z przyzwyczajenia rozczochrałem swoje loki i spojrzałem w oczy Kath. Harry, idioto opanuj się. Pomyślałem i wziąłem głęboki wdech.
-Może wyskoczymy dzisiaj gdzieś razem ? - wystrzeliłem nie wiedząc co mówię. Czy ja właśnie umówiłem się z Calderką na randkę ? Moje ciało przeszły przyjemne dreszcze i poczułem jak moje serce przyspiesza. Patrzyłem na dziewczynę inaczej niż kilka godzin temu. A kiedy zerknęła nieśmiale w moje zielone oczy prawie umarłem. Kolana ugięły się pode mną tak, że musiałem złapać się futryny.
-Yy... czemu nie ? - odpowiedziała lekko zmieszana, ale widocznie podekscytowana. Uśmiechnąłem się do niej delikatnie, a ona nie pozostała mi dłużna. Patrzeliśmy się na siebie przez kilka minut. Kilka, wspaniałych minut, które niestety musiały się kiedyś skończyć.
-No, koniec tego flirtu. Posprzątałbyś Hazz. - rzucił Liam i puścił Katherine oczko.
-To... przyjdę po ciebie tak o ósmej, hmm ?
-Jasne. Dzięki. - odpowiedziała i pomachała mi na pożegnanie. Przez chwilę wpatrywałem się jeszcze w jej osobę aż w końcu zamknąłem drzwi i oparłem się o nie całą siłą. To zdecydowanie było najbardziej niezręczne 7 minut w moim życiu. Ciekawe co na to Lou ? Właśnie... czy na pewno chcę aby on o tym wiedział ? Jak przyjmie wiadomość, że umówiłem się z młodszą siostrą jego dziewczyny ? Jeszcze wczoraj mówiłem o niej same złe rzeczy. To śmieszne, że ja , Harold Edward Styles potrafiłem tak szybko zmienić swoje poglądy w zaledwie kilka godzin.
Polecam tę piosenkę : klik
Udałem się do kuchni gdzie znajdował się tylko Zayn. Niall z Liamem zapewne poszli gdzieś na dwór, a Louis dalej wylegiwał się w salonie. Tak bardzo chciałem wiedzieć co się stało. Malik zazwyczaj skrywał swoje problemy w sobie, ale kiedy dobrze się go podpuści wyżala się jak mała dziewczynka. Usiadłem niewinnie na krześle i zacząłem stukać palcem w stół.
-Przestań. - powiedział niby spokojnie. Jednak na kilometry czuło się tę złość.
-Jeśli powiesz mi co do cholery się dzieje. Myślisz, że tego nie widzimy ?
-To moje problemy. Nie powinniście się w nie wtrącać.
-A właśnie, że powinniśmy ! - krzyknąłem i wstałem energicznie.- Jesteśmy przyjaciółmi Zayn ! Obiecaliśmy sobie coś. Żadnych tajemnic ! Pamiętasz ? - spojrzałem na niego. Odwrócił się szybko w stronę okna i udawał, że mnie nie słyszy. Podszedłem do niego i ułożyłem swoją dłoń na jego ramieniu.- Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko. Nawet jeśli miałoby to zaboleć. Zaufaj mi.
-Jak mam ci zaufać kiedy wziąłeś bez pozwolenia mój telefon ? - tym razem spiorunował mnie wzrokiem. Ups... wpadłem. Westchnąłem i próbowałem wymyślić jakąś łatwą wymówkę. Jednak nic nie przychodziło mi do głowy. - Wiem, że czytałeś wiadomości chłopcze.
-Przepraszam, ja tylko ....
-Zdradziła mnie ! - wykrzyknął i zamknął kuchenne drzwi. Chyba chciał żeby to była rozmowa w cztery oczy. Czemu nie ? Skoro to miało mu pomóc... -Ona jest w ciąży !
-To gratulacje Zayn... To trochę za wcześnie na dziecko, ale jeśli czujesz się już dojrzały...
-Nie ze mną. - znów urwał mi w połowie zdania i spojrzał na mnie ze łzami w oczach. - To po tej imprezie cztery miesiące temu. Zalała się... Nic nie pamiętała. Dla żartów powiedziałem jej, że się przespaliśmy. Była w szoku, ale jakoś się z tym oswoiła. A teraz ? Mówi mi że będziemy mieć dziecko. Najwidoczniej tamtej nocy oddała się innemu. - po jego policzku spłynęła łza. Poczułem jak moje oczy się nawilżają. Nie mogłem teraz płakać. Musiałem pokazać Malikowi, że musi być silny.
-Umm.. strasznie mi przykro. Naprawdę nie wiem co mam powiedzieć. Ale najlepszym rozwiązaniem jest rozmowa, Zayn. Nie możesz przed nią ukrywać tego co się stało. Skoro ona myśli, że jesteś ojcem jej dziecka, najwidoczniej nie pamięta, że cię zdradziła. Zrobiła to pod wpływem alkoholu.
-To jej nie usprawiedliwia. Zdrada to zdrada. - oparł się o blat i zakrył twarz dłońmi. Pierwszy raz widziałem naszego Bradford Bad Boya w takim stanie. Naprawdę musiał cierpieć z tego powodu. Maura nie mogła być zwykłą dziewczyną. Zayn nie był wybredny, ale jeśli płakał z jej powodu, musiał być szaleńczo zakochany. I jak ja miałem go teraz zostawić ? Iść na randkę z Kath czy zostać ze swoim podłamanym przyjacielem ?
-Wiem. Dobrze, że wyrzuciłeś to z siebie. - objąłem go swoim ramieniem i poklepałem po plecach. Brunet natomiast wtulił się w moją klatkę piersiową i zaszlochał. Nie odzywaliśmy się. Ta cisza bardziej pomagała niż jakiekolwiek słowa. - Czekaj, zaraz wracam. Idę załatwić potrzebę. -zaśmiałem się lekko i ruszyłem w stronę łazienki. Kiedy już tam dotarłem wyciągnąłem z kieszeni telefon i przez chwilę wpatrywałem się w jego ekran. Ukazywał on zdjęcie. Mnie, Louisa, Zayna, Liama i Nialla. Wszystkich. Razem i szczęśliwych. Kiedy to się popsuło ? Eleanor leży pogruchotana w szpitalu, Tommo ledwo żyje, Malik ma totalnego doła, a ja próbuję tylko naprawiać błędy innych. Pokiwałem głową i wybrałem numer - Kath. Nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem komórkę do ucha. Usłyszałem zaledwie dwa sygnały gdy po drugiej stronie odezwał się ten milutki i delikatny głosik.
-Cześć, to ja. Yyy...bo widzisz....
*-Coś się stało ?* - zapytała lekko przerażona. Cholera ! Wyłapała to z mojego tonu głosu. Jak miałem jej odmówić ? Przecież sam pragnąłem się z nią spotkać.
-Właściwie to tak. Nie gniewaj się, ale obecnie panuje u nas trochę napięta sytuacja. Zayn jest załamany. Nie chcę go zostawiać kiedy potrzebuje mojego wsparcia. - westchnąłem i modliłem się w myślach, aby dziewczyna nie miała mi tego za złe.
*-To słodkie Hazz*. - moje serce znów zabiło. Usiadłem na rogu wanny żeby czasem się nie przewrócić. Powiedziała to z taką czułością jakiej nigdy wcześniej nie słyszałem.*- Nie mogę być na ciebie zła, bo wiem, że potrzebuje cię przyjaciel.*
-Jeśli masz ochotę możesz do nas wpaść. Nam wszystkim przyda się twoja obecność. Jesteś taka żywa i optymistyczna. - zaśmiałem się cicho i usłyszałem także chichot po drugiej stronie.
*-Skoro tak myślisz. Chętnie pomogę ci w potrzebie. *
-Dziękuję. Naprawdę. - uśmiechnąłem się mimowolnie sam do siebie i odłączyłem się. Schowałem komórkę z powrotem do tylnej kieszeni i wróciłem do Zayna. Tym razem siedział na parapecie i nierówno przebierał nogami bawiąc się przy okazji swoimi palcami. Tak, ciekawe zajęcie.
-Kath tutaj przyjdzie. Pomyśleliśmy, że dobrze zrobi ci nasze towarzystwo. Oderwiesz się na chwilę. - powiedziałem znów przytulając przyjaciela do siebie. Biło od niego takie ogromne ciepło. Aż żal było patrzeć na jego smutną, ale jakże przystojną i idealną twarz.
- Mam nadzieję... - westchnął i spojrzał w moje oczy. Kiwnął głową i się zaśmiał. - Dzięki, pomogłeś mi stary.
Ruszyliśmy do salonu, gdzie powoli budził się Louis. Usiadł lekko przyćmiony na kanapie i przetarł oczy. Dochodziła już siódma. Za oknem zaczynało robić się ciemno. Tommo spojrzał na nas i zachichotał.
-Nieźle zabalowaliśmy, co ? - przytaknęliśmy i także się zaśmialiśmy. Powiedziałem Lou co słychać u jego dziewczyny. Kamień spadł mu z serca kiedy dowiedział się, że nie jest z nią tak źle. Pewnie nie wybaczyłby sobie do końca życia jej śmierci. Szczerze mówiąc cieszyłem się ze szczęścia Tomlinsona. Zauważyłem, że naprawdę kochał Ell i oddałby za nią swoje życie jeśli byłaby taka potrzeba. Ja nigdy nie byłem z nim tak blisko. Czasem żałowałem, że nie jesteśmy gejami. Dogadywaliśmy się świetnie. Bez słowa. Obydwoje znaliśmy swoje myśli i zamiary. W pewnym sensie kochałem Louisa. Nie powinienem o nim tak myśleć. W końcu jesteśmy facetami. I zarówno mnie jak i mojego przyjaciela pociągają tylko dziewczyny. Czyżby jednak było inaczej ?
Z zamyślenia wyrwało mnie głośne odchrząknięcie. Należało ono do Liama, który niespodziewanie wpadł do pokoju.
-Co się z wami wszystkimi dzieje ? - odparł lekko zirytowany blondasek i spojrzał na mnie kątem oka. - Ja i Li idziemy pograć w piłkę. Wrócimy za jakąś godzinę. Tylko nie pozabijajcie się tu wszyscy. Chociaż... jak przyjdzie tutaj panna Calder Harry będzie potulny jak baranek. - Niall nienawidzę cię ! Krzyknąłem w myślach i miałem ochotę się na niego rzucić, ale szybko zmył się za drzwiami popychając wcześniej Payne'a.
-Katherine tutaj przyjdzie ? -zapytał zszokowany Lou- Do Harry'ego ? - wytrzeszczył oczy i spojrzał na mnie jakbym był chory psychicznie. Dlaczego tak bardzo go to dziwiło ? Sam kazał mi się zaprzyjaźnić z siostrą Eleanor twierdząc, że na pewno się polubimy. A teraz odstawiał jakiś cyrk. Jakby mu zależało na tym kogo kocham, a kogo nie.
-Spokojnie Lou, to tylko przyjaciółka.
-Na razie. - odparł z zaniepokojeniem.
-Czy coś w tym złego ? - usiadłem na stole na przeciwko Tomlinsona krzyżując ręce na piersi. Zayn najwyraźniej był zmieszany tą sytuacją, więc nie chcąc zawadzać usunął się do kuchni. To chyba niedługo będzie jego pokój.
-Nie. W porządku. Chcę tylko... umm... no wiesz...- nie wierzę. Louis nie potrafiący się wysłowić. Gdzie mam to zapisać ? Zobaczyłem jak zaczyna się czerwienić. Aby temu zaprzestać powiedziałem szybko:
-Wiem, Lou. Martwisz się o mnie. Ale przecież znasz Kath. W końcu to siostra Twojej dziewczyny. - poruszałem zabawnie brwiami i puściłem mu oczko. Czy na pewno powinienem był to zrobić ?
Tommo zaśmiał się melodyjnie i znów poległ na kanapie podpierając się tym razem rękami. Zayn jakby nigdy nic wrócił do pokoju i usiadł na ziemi - przy nogach Tomlinsona. Ja natomiast wyszedłem na korytarz i odliczałem sekundy aż zadzwoni dzwonek. Nie wiedzieć czemu potrzebowałem teraz Kath. Potrzebowałem jej uśmiechu i dotyku. Czyżbym.... się zakochał ?
____
:) Miałam inny pomysł na ten rozdział. Miał być taki bardziej "Larry". Ale chyba lepiej bedzie jak zostawię go na później :3
Licze na komentarze i opinie.
Wszelkie pytania na moim twitterze : @MarikaLoves1D
Zapraszam na drugiego bloga : never-good.blogspot.com
Dziękuję za te prawie 900 wejść *_______* Kocham każdego kto tutaj zajrzał ! :D Dzięki !
Wyszedłem z pokoju i ułożyłem telefon chłopaka w jego pokoju zanim zorientował się, że zniknął ze stołu. Udałem się szybko na dół. Chciałem znów zobaczyć słodkiego Louisa leżącego niesfornie na kanapie. Właściwie dlaczego chciałem go widzieć ? Przecież jestem chłopakiem. I on też. Gdyby był dziewczyną... to co innego. Ale nie był. Stanąłem już na ostatnim schodku, gdy po pomieszczeniu rozległ się dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę. - krzyknąłem dźwięcznie i zrobiłem trzy kroki w przód. Otworzyłem drzwiczki i zza nich wyłoniła się dobrze mi znana twarzyczka. Teraz była wyjątkowo roześmiana. Widząc ten cudowny uśmiech łatwo zapomniałem o Louisie, całym świecie.
-Cześć Harry ! Miło cię znów widzieć.Umm... Przyszłam zwrócić ci bluzę. Zostawiłeś ją w szpitalu. Pomyślałam, że fajnie byłoby ci ją zwrócić. Tak więc.. jestem. - zaśmiała się melodyjnie i posłała mi pełne nadziei spojrzenie. Czego chciała ? Ja... nie wiem jak obchodzić się z dziewczynami. Dla mnie to po prostu obcy świat. Stała tak teraz przede mną i widocznie liczyła, że ja przejmę pałeczkę. Zacząłem się jąkać. Z przyzwyczajenia rozczochrałem swoje loki i spojrzałem w oczy Kath. Harry, idioto opanuj się. Pomyślałem i wziąłem głęboki wdech.
-Może wyskoczymy dzisiaj gdzieś razem ? - wystrzeliłem nie wiedząc co mówię. Czy ja właśnie umówiłem się z Calderką na randkę ? Moje ciało przeszły przyjemne dreszcze i poczułem jak moje serce przyspiesza. Patrzyłem na dziewczynę inaczej niż kilka godzin temu. A kiedy zerknęła nieśmiale w moje zielone oczy prawie umarłem. Kolana ugięły się pode mną tak, że musiałem złapać się futryny.
-Yy... czemu nie ? - odpowiedziała lekko zmieszana, ale widocznie podekscytowana. Uśmiechnąłem się do niej delikatnie, a ona nie pozostała mi dłużna. Patrzeliśmy się na siebie przez kilka minut. Kilka, wspaniałych minut, które niestety musiały się kiedyś skończyć.
-No, koniec tego flirtu. Posprzątałbyś Hazz. - rzucił Liam i puścił Katherine oczko.
-To... przyjdę po ciebie tak o ósmej, hmm ?
-Jasne. Dzięki. - odpowiedziała i pomachała mi na pożegnanie. Przez chwilę wpatrywałem się jeszcze w jej osobę aż w końcu zamknąłem drzwi i oparłem się o nie całą siłą. To zdecydowanie było najbardziej niezręczne 7 minut w moim życiu. Ciekawe co na to Lou ? Właśnie... czy na pewno chcę aby on o tym wiedział ? Jak przyjmie wiadomość, że umówiłem się z młodszą siostrą jego dziewczyny ? Jeszcze wczoraj mówiłem o niej same złe rzeczy. To śmieszne, że ja , Harold Edward Styles potrafiłem tak szybko zmienić swoje poglądy w zaledwie kilka godzin.
Polecam tę piosenkę : klik
Udałem się do kuchni gdzie znajdował się tylko Zayn. Niall z Liamem zapewne poszli gdzieś na dwór, a Louis dalej wylegiwał się w salonie. Tak bardzo chciałem wiedzieć co się stało. Malik zazwyczaj skrywał swoje problemy w sobie, ale kiedy dobrze się go podpuści wyżala się jak mała dziewczynka. Usiadłem niewinnie na krześle i zacząłem stukać palcem w stół.
-Przestań. - powiedział niby spokojnie. Jednak na kilometry czuło się tę złość.
-Jeśli powiesz mi co do cholery się dzieje. Myślisz, że tego nie widzimy ?
-To moje problemy. Nie powinniście się w nie wtrącać.
-A właśnie, że powinniśmy ! - krzyknąłem i wstałem energicznie.- Jesteśmy przyjaciółmi Zayn ! Obiecaliśmy sobie coś. Żadnych tajemnic ! Pamiętasz ? - spojrzałem na niego. Odwrócił się szybko w stronę okna i udawał, że mnie nie słyszy. Podszedłem do niego i ułożyłem swoją dłoń na jego ramieniu.- Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko. Nawet jeśli miałoby to zaboleć. Zaufaj mi.
-Jak mam ci zaufać kiedy wziąłeś bez pozwolenia mój telefon ? - tym razem spiorunował mnie wzrokiem. Ups... wpadłem. Westchnąłem i próbowałem wymyślić jakąś łatwą wymówkę. Jednak nic nie przychodziło mi do głowy. - Wiem, że czytałeś wiadomości chłopcze.
-Przepraszam, ja tylko ....
-Zdradziła mnie ! - wykrzyknął i zamknął kuchenne drzwi. Chyba chciał żeby to była rozmowa w cztery oczy. Czemu nie ? Skoro to miało mu pomóc... -Ona jest w ciąży !
-To gratulacje Zayn... To trochę za wcześnie na dziecko, ale jeśli czujesz się już dojrzały...
-Nie ze mną. - znów urwał mi w połowie zdania i spojrzał na mnie ze łzami w oczach. - To po tej imprezie cztery miesiące temu. Zalała się... Nic nie pamiętała. Dla żartów powiedziałem jej, że się przespaliśmy. Była w szoku, ale jakoś się z tym oswoiła. A teraz ? Mówi mi że będziemy mieć dziecko. Najwidoczniej tamtej nocy oddała się innemu. - po jego policzku spłynęła łza. Poczułem jak moje oczy się nawilżają. Nie mogłem teraz płakać. Musiałem pokazać Malikowi, że musi być silny.
-Umm.. strasznie mi przykro. Naprawdę nie wiem co mam powiedzieć. Ale najlepszym rozwiązaniem jest rozmowa, Zayn. Nie możesz przed nią ukrywać tego co się stało. Skoro ona myśli, że jesteś ojcem jej dziecka, najwidoczniej nie pamięta, że cię zdradziła. Zrobiła to pod wpływem alkoholu.
-To jej nie usprawiedliwia. Zdrada to zdrada. - oparł się o blat i zakrył twarz dłońmi. Pierwszy raz widziałem naszego Bradford Bad Boya w takim stanie. Naprawdę musiał cierpieć z tego powodu. Maura nie mogła być zwykłą dziewczyną. Zayn nie był wybredny, ale jeśli płakał z jej powodu, musiał być szaleńczo zakochany. I jak ja miałem go teraz zostawić ? Iść na randkę z Kath czy zostać ze swoim podłamanym przyjacielem ?
-Wiem. Dobrze, że wyrzuciłeś to z siebie. - objąłem go swoim ramieniem i poklepałem po plecach. Brunet natomiast wtulił się w moją klatkę piersiową i zaszlochał. Nie odzywaliśmy się. Ta cisza bardziej pomagała niż jakiekolwiek słowa. - Czekaj, zaraz wracam. Idę załatwić potrzebę. -zaśmiałem się lekko i ruszyłem w stronę łazienki. Kiedy już tam dotarłem wyciągnąłem z kieszeni telefon i przez chwilę wpatrywałem się w jego ekran. Ukazywał on zdjęcie. Mnie, Louisa, Zayna, Liama i Nialla. Wszystkich. Razem i szczęśliwych. Kiedy to się popsuło ? Eleanor leży pogruchotana w szpitalu, Tommo ledwo żyje, Malik ma totalnego doła, a ja próbuję tylko naprawiać błędy innych. Pokiwałem głową i wybrałem numer - Kath. Nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem komórkę do ucha. Usłyszałem zaledwie dwa sygnały gdy po drugiej stronie odezwał się ten milutki i delikatny głosik.
-Cześć, to ja. Yyy...bo widzisz....
*-Coś się stało ?* - zapytała lekko przerażona. Cholera ! Wyłapała to z mojego tonu głosu. Jak miałem jej odmówić ? Przecież sam pragnąłem się z nią spotkać.
-Właściwie to tak. Nie gniewaj się, ale obecnie panuje u nas trochę napięta sytuacja. Zayn jest załamany. Nie chcę go zostawiać kiedy potrzebuje mojego wsparcia. - westchnąłem i modliłem się w myślach, aby dziewczyna nie miała mi tego za złe.
*-To słodkie Hazz*. - moje serce znów zabiło. Usiadłem na rogu wanny żeby czasem się nie przewrócić. Powiedziała to z taką czułością jakiej nigdy wcześniej nie słyszałem.*- Nie mogę być na ciebie zła, bo wiem, że potrzebuje cię przyjaciel.*
-Jeśli masz ochotę możesz do nas wpaść. Nam wszystkim przyda się twoja obecność. Jesteś taka żywa i optymistyczna. - zaśmiałem się cicho i usłyszałem także chichot po drugiej stronie.
*-Skoro tak myślisz. Chętnie pomogę ci w potrzebie. *
-Dziękuję. Naprawdę. - uśmiechnąłem się mimowolnie sam do siebie i odłączyłem się. Schowałem komórkę z powrotem do tylnej kieszeni i wróciłem do Zayna. Tym razem siedział na parapecie i nierówno przebierał nogami bawiąc się przy okazji swoimi palcami. Tak, ciekawe zajęcie.
-Kath tutaj przyjdzie. Pomyśleliśmy, że dobrze zrobi ci nasze towarzystwo. Oderwiesz się na chwilę. - powiedziałem znów przytulając przyjaciela do siebie. Biło od niego takie ogromne ciepło. Aż żal było patrzeć na jego smutną, ale jakże przystojną i idealną twarz.
- Mam nadzieję... - westchnął i spojrzał w moje oczy. Kiwnął głową i się zaśmiał. - Dzięki, pomogłeś mi stary.
Ruszyliśmy do salonu, gdzie powoli budził się Louis. Usiadł lekko przyćmiony na kanapie i przetarł oczy. Dochodziła już siódma. Za oknem zaczynało robić się ciemno. Tommo spojrzał na nas i zachichotał.
-Nieźle zabalowaliśmy, co ? - przytaknęliśmy i także się zaśmialiśmy. Powiedziałem Lou co słychać u jego dziewczyny. Kamień spadł mu z serca kiedy dowiedział się, że nie jest z nią tak źle. Pewnie nie wybaczyłby sobie do końca życia jej śmierci. Szczerze mówiąc cieszyłem się ze szczęścia Tomlinsona. Zauważyłem, że naprawdę kochał Ell i oddałby za nią swoje życie jeśli byłaby taka potrzeba. Ja nigdy nie byłem z nim tak blisko. Czasem żałowałem, że nie jesteśmy gejami. Dogadywaliśmy się świetnie. Bez słowa. Obydwoje znaliśmy swoje myśli i zamiary. W pewnym sensie kochałem Louisa. Nie powinienem o nim tak myśleć. W końcu jesteśmy facetami. I zarówno mnie jak i mojego przyjaciela pociągają tylko dziewczyny. Czyżby jednak było inaczej ?
Z zamyślenia wyrwało mnie głośne odchrząknięcie. Należało ono do Liama, który niespodziewanie wpadł do pokoju.
-Co się z wami wszystkimi dzieje ? - odparł lekko zirytowany blondasek i spojrzał na mnie kątem oka. - Ja i Li idziemy pograć w piłkę. Wrócimy za jakąś godzinę. Tylko nie pozabijajcie się tu wszyscy. Chociaż... jak przyjdzie tutaj panna Calder Harry będzie potulny jak baranek. - Niall nienawidzę cię ! Krzyknąłem w myślach i miałem ochotę się na niego rzucić, ale szybko zmył się za drzwiami popychając wcześniej Payne'a.
-Katherine tutaj przyjdzie ? -zapytał zszokowany Lou- Do Harry'ego ? - wytrzeszczył oczy i spojrzał na mnie jakbym był chory psychicznie. Dlaczego tak bardzo go to dziwiło ? Sam kazał mi się zaprzyjaźnić z siostrą Eleanor twierdząc, że na pewno się polubimy. A teraz odstawiał jakiś cyrk. Jakby mu zależało na tym kogo kocham, a kogo nie.
-Spokojnie Lou, to tylko przyjaciółka.
-Na razie. - odparł z zaniepokojeniem.
-Czy coś w tym złego ? - usiadłem na stole na przeciwko Tomlinsona krzyżując ręce na piersi. Zayn najwyraźniej był zmieszany tą sytuacją, więc nie chcąc zawadzać usunął się do kuchni. To chyba niedługo będzie jego pokój.
-Nie. W porządku. Chcę tylko... umm... no wiesz...- nie wierzę. Louis nie potrafiący się wysłowić. Gdzie mam to zapisać ? Zobaczyłem jak zaczyna się czerwienić. Aby temu zaprzestać powiedziałem szybko:
-Wiem, Lou. Martwisz się o mnie. Ale przecież znasz Kath. W końcu to siostra Twojej dziewczyny. - poruszałem zabawnie brwiami i puściłem mu oczko. Czy na pewno powinienem był to zrobić ?
Tommo zaśmiał się melodyjnie i znów poległ na kanapie podpierając się tym razem rękami. Zayn jakby nigdy nic wrócił do pokoju i usiadł na ziemi - przy nogach Tomlinsona. Ja natomiast wyszedłem na korytarz i odliczałem sekundy aż zadzwoni dzwonek. Nie wiedzieć czemu potrzebowałem teraz Kath. Potrzebowałem jej uśmiechu i dotyku. Czyżbym.... się zakochał ?
____
:) Miałam inny pomysł na ten rozdział. Miał być taki bardziej "Larry". Ale chyba lepiej bedzie jak zostawię go na później :3
Licze na komentarze i opinie.
Wszelkie pytania na moim twitterze : @MarikaLoves1D
Zapraszam na drugiego bloga : never-good.blogspot.com
Dziękuję za te prawie 900 wejść *_______* Kocham każdego kto tutaj zajrzał ! :D Dzięki !
piątek, 23 marca 2012
Rozdział II
Nie wrócił. Najprawdziwiej w świecie olał mnie. Siedziałem do drugiej w nocy z półprzymkniętymi oczami i czekałem na niego. Od czasu do czasu Niall schodził na dół żeby coś przekąsić i błagalnym wzrokiem kazał mi iść spać. Dlaczego Louis mi to zrobił? Obiecał, że ta "filmowa noc" będzie nasza. Może coś się stało ? - jak zwykle próbowałem go bronić. Po prostu zapomniał. Albo zrobił mi głupią nadzieję, abym się łudził jak głupek.
Zrezygnowany poszedłem do swojego łóżka i poczułem jak z prawego oka płynie mi łza. Otarłem ją szybko i zaświeciłem nocną lampkę. Miała błękitny kolor i oświetlała mój pokój niczym blask monitora w nocy. Usłyszałem bardzo ciche pukanie do drzwi. Po chwili uchyliły się i ujrzałem zdruzgotaną twarz Nialla. Jak zwykle się martwił. Nigdy nie pomyślałbym, że ten szalony, beztroski blondasek potrafi tak bardzo przejmować się cudzymi problemami.
-Cześć. - szepnął cicho i wszedł powoli do pokoju zamykając za sobą drzwi. Usiadł obok mnie na łóżku i położył rękę na moim ramieniu.
-Wszystko w porządku. - odparłem zanim zdążył zapytać. On pokiwał przecząco głową i spojrzał mi w oczy.
-Nie jest w porządku, Harry. Wiem, że Ty i Lou jesteście ze sobą blisko i każda rozłąka sprawia wam ból. Szczególnie ta, na którą w ogóle nie liczyliście. - wyjrzał przez okno i dopiero teraz zauważyłem, że założył tą słodką piżamkę w misie, którą dostał ode mnie na swoje osiemnaste urodziny. Ach, mój mały Irlandczyku ! Potrafisz mnie rozweselić. Zaśmiałem się sam do siebie jednak na tyle cicho, że chłopak tego nie usłyszał. Odwrócił się znów w moją stronę i tym razem z powagą patrzył mi w oczy.
-Nie przejmuj się tym. To w stylu Louisa. Zresztą teraz jest zajęty. Eleanor nieźle potrafi nim manipulować. - westchnąłem i wbiłem głowę w poduszkę. Po tych słowach poczułem się jeszcze gorzej. Zresztą teraz nic nie mogło mi pomóc.
-Więc jednak chodzi o nią.
-Nie ! Wcale to nie jej wina. Skończmy już ten temat. Chcę iść spać. Przepraszam, ale musisz wyjść. - rzuciłem szorstko i odwróciłem się do niego plecami. Było mi przykro, że tak zrobiłem, ale chciałem żeby Niall już poszedł. Tak też zrobił. Poklepał mnie jeszcze raz po ramieniu i życzył dobrej nocy.
Było już dobrze przed południem. Ja jak zwykle musiałem wstać ostatni. Obudził mnie głośny huk. Jezus Maria co oni znowu nabroili ?! Wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem z prędkością światła na dół. Louis ! Szatyn stał podparty o ścianę i swoimi pijanymi ruchami rozbijał wszystko co napotkał na drodze. Wow. Pierwszy raz w życiu widziałem mojego przyjaciela w takim stanie. Zayn i Niall próbowali go podtrzymywać, a Liam biegał to z kuchni to z łazienki, aby zaradzić jakoś całemu zdarzeniu. W końcu usadowili go na kanapie. Ja obserwowałem całą akcję i nawet nie miałem zamiaru się wtrącać. Dopiero po chwili zorientowałem się, że Lou był tam z Eleanor ! Co w takim razie z nią ? Gdyby było wszystko w porządku, nie pozwoliłaby mu wracać w takim stanie.
-Jest w szpitalu. - odparł Tomlinson kiedy już w miarę wytrzeźwiał. -Upiliśmy się jak psy i wiem, że nieźle balowaliśmy. Potem już nic nie pamiętam. - zakrył dłońmi twarz - To wszystko moja wina. - powiedział załamanym głosem i zaczął... płakać.
- Pojadę do niej. Ty zostań. Nie jesteś jeszcze do końca czysty. - odparłem. Złapałem kluczyki i kurtkę Zayna po czym wyszedłem z domu zamykając ostrożnie drzwi.
Kiedy byłem już w samochodzie zastanawiałem się dlaczego właściwie to robię. Przecież ani trochę nie zależy mi na Ell. Tak, "znajoma" ze szkoły i dziewczyna Lou'a. Co z tego ? Wcale nie musiałem teraz zostawiać mojego przyjaciela w domu i kierować się do dziewczyny, która mnie w ogóle nie obchodzi. A jednak to zrobiłem.
-Eleanor Calder. Trafiła tutaj dzisiaj w nocy. Na jakim jest oddziale ? - zapytałem gdy doszedłem już do recepcji. Miła pani z blond włosami wskazała mi numer sali - 128.
125,126,127 i ... 128 , jest ! Zajrzałem lekko w głąb pomieszczenia i ujrzałem ładną szatynkę leżącą na szpitalnym łóżku. Na głowie miała bandaż, a jej ręce przykrywały miliony opatrunków. Obok, na krzesełku siedziała jej siostra- Katherine. Tak, to ona zdecydowanie była tą młodszą. Różnica wiekowa między nimi była dostrzegalna już na pierwszy rzut oka. Kath miała znacznie gładszą cerę, mniej opuchnięte oczy i delikatne ruchy. Skierowała wzrok na mnie i zatopiłem się w jej błękitnych oczach. Wyglądały tak samo jak te Niall'a- cudowne. Wszedłem do środka i zająłem miejsce obok dziewczyny. Nie rozmawialiśmy przez dobre kilka minut. Atmosfera zaczęła robić się dosyć napięta, ale żadne z nas nie skusiło się pierwsze odezwać. Chrzanić to...
-Przykro mi, że ...
-To nie twoja wina. Ani Louisa. - uśmiechnęła się niezręcznie i nawet nie pozwoliła mi dokończyć. - Moja siostra należy do tych co mają słabą głowę. Ten widok nie jest dla mnie nowością. - westchnęła i znów skierowała swój wzrok na mnie. - Miło, że przyszedłeś. Wiem, że nie przepadasz za nią.
-Nie to, że nie przepadam. Po prostu.... nie poznałem jej jeszcze bliżej. - Brunetka zaśmiała się i pokiwała głową.
-Uwierz, że twoje wrażenie o niej to tylko pozory. Wcale nie jest pustą lalunią.
-Skąd wiesz, że tak właśnie myślę ? - spojrzałem na nią zaskoczony przeczesując dłonią swoje bujne loczki.
-Każdy tak myśli, Hazz. - tego to się nie spodziewałem. Siostra najpopularniejszej dziewczyny znała moje imię. I w dodatku użyła zdrobnienia, którego niewielu zna. Chyba powinienem być dumny z tego powodu. Nie odpowiedziałem jej. Spojrzałem tylko na chorą i poczułem, że coś ściska mnie w brzuchu. to wyrzuty sumienia. Nie sądziłem, że kiedykolwiek się pojawią.
Przesiedziałem z Katherine jakieś czterdzieści minut. Eleanor ani razu się nie obudziła. Musiała być nieźle zmęczona. Dochodziła już pierwsza po południu. Musiałem wracać. W końcu powiedziałem chłopakom, że tylko sprawdzę co u niej. Pewnie się martwią. Nowa znajoma powiedziała, że jeszcze zostanie.
Przekroczyłem próg drzwi i zaraz przede mną pojawili się oni - jak zwykle przejęci i zmartwieni. ONI , poza Malikiem. Jego nie było.
-Gdzie bad boy ? - spytałem rozglądając się po pokoju. Louis dalej leżał na kanapie i zdawał się spać.
-Wyszedł piętnaście minut temu. Powiedział, że idzie coś załatwić, ale to już nie nasza sprawa.- odrzekł Liam i wzruszył ramionami - A co u Eleanor ?
-Dobrze. Nie jest z nią najgorzej. Lekki uraz głowy i kilka ran na rękach. - usiadłem obok Tomma i pogłaskałem go po policzku. Był taki słodki kiedy spał.
Nie zorientowałem się nawet kiedy wrócił Zayn. Było już dobrze po trzeciej. Bez słowa udał się do kuchni i zrobił sobie herbatę. Do jasnej cholery co z nim ?! Jego telefon... leżał przede mną na stole i aż prosił się, aby do niego zajrzeć. Pokusa silniejsza ode mnie. Wziąłem do dłoni jego komórkę i niczym kotek uciekłem do swojego przytulnego pokoiku. Usiadłem wygodnie na łóżku i otworzyłem jego skrzynkę odbiorczą.
*Maura*
*Maura*
*Maura*
Wiadomość od Maury : Wszystko będzie w porządku. Poradzimy sobie.
Wiadomość od Maury : Zayn, to nic złego. Jesteśmy pełnoletni.
Wszędzie tylko Maura i Maura. Kim ona jest ? Ciemnowłosy nie chwalił się, że ma dziewczynę. "Poradzimy sobie" ? O co tutaj chodzi ? Nie... to nie może być prawda.
___
No i jest drugi :D Łiiiiiii . Mam nadzieję, że dobry. Jakoś nie miałam weny, ale postanowiłam jednak coś napisać.
Polecam blog koleżanki : eveything-about-you.blogspot.com
Zapraszam na swojego Twittera : MarikaLoves1D
Oraz na drugiego bloga : never-good.blogspot.com
Komentarze mile widziane :)
Zrezygnowany poszedłem do swojego łóżka i poczułem jak z prawego oka płynie mi łza. Otarłem ją szybko i zaświeciłem nocną lampkę. Miała błękitny kolor i oświetlała mój pokój niczym blask monitora w nocy. Usłyszałem bardzo ciche pukanie do drzwi. Po chwili uchyliły się i ujrzałem zdruzgotaną twarz Nialla. Jak zwykle się martwił. Nigdy nie pomyślałbym, że ten szalony, beztroski blondasek potrafi tak bardzo przejmować się cudzymi problemami.
-Cześć. - szepnął cicho i wszedł powoli do pokoju zamykając za sobą drzwi. Usiadł obok mnie na łóżku i położył rękę na moim ramieniu.
-Wszystko w porządku. - odparłem zanim zdążył zapytać. On pokiwał przecząco głową i spojrzał mi w oczy.
-Nie jest w porządku, Harry. Wiem, że Ty i Lou jesteście ze sobą blisko i każda rozłąka sprawia wam ból. Szczególnie ta, na którą w ogóle nie liczyliście. - wyjrzał przez okno i dopiero teraz zauważyłem, że założył tą słodką piżamkę w misie, którą dostał ode mnie na swoje osiemnaste urodziny. Ach, mój mały Irlandczyku ! Potrafisz mnie rozweselić. Zaśmiałem się sam do siebie jednak na tyle cicho, że chłopak tego nie usłyszał. Odwrócił się znów w moją stronę i tym razem z powagą patrzył mi w oczy.
-Nie przejmuj się tym. To w stylu Louisa. Zresztą teraz jest zajęty. Eleanor nieźle potrafi nim manipulować. - westchnąłem i wbiłem głowę w poduszkę. Po tych słowach poczułem się jeszcze gorzej. Zresztą teraz nic nie mogło mi pomóc.
-Więc jednak chodzi o nią.
-Nie ! Wcale to nie jej wina. Skończmy już ten temat. Chcę iść spać. Przepraszam, ale musisz wyjść. - rzuciłem szorstko i odwróciłem się do niego plecami. Było mi przykro, że tak zrobiłem, ale chciałem żeby Niall już poszedł. Tak też zrobił. Poklepał mnie jeszcze raz po ramieniu i życzył dobrej nocy.
Było już dobrze przed południem. Ja jak zwykle musiałem wstać ostatni. Obudził mnie głośny huk. Jezus Maria co oni znowu nabroili ?! Wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem z prędkością światła na dół. Louis ! Szatyn stał podparty o ścianę i swoimi pijanymi ruchami rozbijał wszystko co napotkał na drodze. Wow. Pierwszy raz w życiu widziałem mojego przyjaciela w takim stanie. Zayn i Niall próbowali go podtrzymywać, a Liam biegał to z kuchni to z łazienki, aby zaradzić jakoś całemu zdarzeniu. W końcu usadowili go na kanapie. Ja obserwowałem całą akcję i nawet nie miałem zamiaru się wtrącać. Dopiero po chwili zorientowałem się, że Lou był tam z Eleanor ! Co w takim razie z nią ? Gdyby było wszystko w porządku, nie pozwoliłaby mu wracać w takim stanie.
-Jest w szpitalu. - odparł Tomlinson kiedy już w miarę wytrzeźwiał. -Upiliśmy się jak psy i wiem, że nieźle balowaliśmy. Potem już nic nie pamiętam. - zakrył dłońmi twarz - To wszystko moja wina. - powiedział załamanym głosem i zaczął... płakać.
- Pojadę do niej. Ty zostań. Nie jesteś jeszcze do końca czysty. - odparłem. Złapałem kluczyki i kurtkę Zayna po czym wyszedłem z domu zamykając ostrożnie drzwi.
Kiedy byłem już w samochodzie zastanawiałem się dlaczego właściwie to robię. Przecież ani trochę nie zależy mi na Ell. Tak, "znajoma" ze szkoły i dziewczyna Lou'a. Co z tego ? Wcale nie musiałem teraz zostawiać mojego przyjaciela w domu i kierować się do dziewczyny, która mnie w ogóle nie obchodzi. A jednak to zrobiłem.
-Eleanor Calder. Trafiła tutaj dzisiaj w nocy. Na jakim jest oddziale ? - zapytałem gdy doszedłem już do recepcji. Miła pani z blond włosami wskazała mi numer sali - 128.
125,126,127 i ... 128 , jest ! Zajrzałem lekko w głąb pomieszczenia i ujrzałem ładną szatynkę leżącą na szpitalnym łóżku. Na głowie miała bandaż, a jej ręce przykrywały miliony opatrunków. Obok, na krzesełku siedziała jej siostra- Katherine. Tak, to ona zdecydowanie była tą młodszą. Różnica wiekowa między nimi była dostrzegalna już na pierwszy rzut oka. Kath miała znacznie gładszą cerę, mniej opuchnięte oczy i delikatne ruchy. Skierowała wzrok na mnie i zatopiłem się w jej błękitnych oczach. Wyglądały tak samo jak te Niall'a- cudowne. Wszedłem do środka i zająłem miejsce obok dziewczyny. Nie rozmawialiśmy przez dobre kilka minut. Atmosfera zaczęła robić się dosyć napięta, ale żadne z nas nie skusiło się pierwsze odezwać. Chrzanić to...
-Przykro mi, że ...
-To nie twoja wina. Ani Louisa. - uśmiechnęła się niezręcznie i nawet nie pozwoliła mi dokończyć. - Moja siostra należy do tych co mają słabą głowę. Ten widok nie jest dla mnie nowością. - westchnęła i znów skierowała swój wzrok na mnie. - Miło, że przyszedłeś. Wiem, że nie przepadasz za nią.
-Nie to, że nie przepadam. Po prostu.... nie poznałem jej jeszcze bliżej. - Brunetka zaśmiała się i pokiwała głową.
-Uwierz, że twoje wrażenie o niej to tylko pozory. Wcale nie jest pustą lalunią.
-Skąd wiesz, że tak właśnie myślę ? - spojrzałem na nią zaskoczony przeczesując dłonią swoje bujne loczki.
-Każdy tak myśli, Hazz. - tego to się nie spodziewałem. Siostra najpopularniejszej dziewczyny znała moje imię. I w dodatku użyła zdrobnienia, którego niewielu zna. Chyba powinienem być dumny z tego powodu. Nie odpowiedziałem jej. Spojrzałem tylko na chorą i poczułem, że coś ściska mnie w brzuchu. to wyrzuty sumienia. Nie sądziłem, że kiedykolwiek się pojawią.
Przesiedziałem z Katherine jakieś czterdzieści minut. Eleanor ani razu się nie obudziła. Musiała być nieźle zmęczona. Dochodziła już pierwsza po południu. Musiałem wracać. W końcu powiedziałem chłopakom, że tylko sprawdzę co u niej. Pewnie się martwią. Nowa znajoma powiedziała, że jeszcze zostanie.
Przekroczyłem próg drzwi i zaraz przede mną pojawili się oni - jak zwykle przejęci i zmartwieni. ONI , poza Malikiem. Jego nie było.
-Gdzie bad boy ? - spytałem rozglądając się po pokoju. Louis dalej leżał na kanapie i zdawał się spać.
-Wyszedł piętnaście minut temu. Powiedział, że idzie coś załatwić, ale to już nie nasza sprawa.- odrzekł Liam i wzruszył ramionami - A co u Eleanor ?
-Dobrze. Nie jest z nią najgorzej. Lekki uraz głowy i kilka ran na rękach. - usiadłem obok Tomma i pogłaskałem go po policzku. Był taki słodki kiedy spał.
Nie zorientowałem się nawet kiedy wrócił Zayn. Było już dobrze po trzeciej. Bez słowa udał się do kuchni i zrobił sobie herbatę. Do jasnej cholery co z nim ?! Jego telefon... leżał przede mną na stole i aż prosił się, aby do niego zajrzeć. Pokusa silniejsza ode mnie. Wziąłem do dłoni jego komórkę i niczym kotek uciekłem do swojego przytulnego pokoiku. Usiadłem wygodnie na łóżku i otworzyłem jego skrzynkę odbiorczą.
*Maura*
*Maura*
*Maura*
Wiadomość od Maury : Wszystko będzie w porządku. Poradzimy sobie.
Wiadomość od Maury : Zayn, to nic złego. Jesteśmy pełnoletni.
Wszędzie tylko Maura i Maura. Kim ona jest ? Ciemnowłosy nie chwalił się, że ma dziewczynę. "Poradzimy sobie" ? O co tutaj chodzi ? Nie... to nie może być prawda.
___
No i jest drugi :D Łiiiiiii . Mam nadzieję, że dobry. Jakoś nie miałam weny, ale postanowiłam jednak coś napisać.
Polecam blog koleżanki : eveything-about-you.blogspot.com
Zapraszam na swojego Twittera : MarikaLoves1D
Oraz na drugiego bloga : never-good.blogspot.com
Komentarze mile widziane :)
niedziela, 18 marca 2012
Rozdział I
Sobota. Dzień nie zaczął się zbyt ciekawie. Wstałem kilka minut po dwunastej i jak co rano zszedłem do kuchni. Dzielę dom z czwórką moich przyjaciół. W prawdzie jest to mieszkanie Louis'a , ale zgodził się nas przyjąć do siebie. Od początku naszej znajomości wiedzieliśmy, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Oczywiście, jako przyjaciele. Nawet nie pamiętam jak się poznaliśmy. Za bardzo byłem wtedy podekscytowany tym dniem. Chodzimy do tej samej szkoły - najlepszej w Londynie. Tak mówią. Ze względu na to, że jest tutaj dosyć mało domów do wynajęcia czy hotelów, Lou już w pierwszym dniu zaproponował nam mieszkanie u siebie, twierdząc, że "ma za duży dom". Tak, to miło z jego strony.
Przy stole siedział tylko Niall, a Zayn wyglądał przez kuchenne okno.
- Gdzie jest reszta ? - zapytałem, gdy usiadłem obok blondyna.
- Wyobraź sobie, że poszli do sklepu, bo zjadłeś wszystko w nocy. - prychnął Malik i posłał mi ironiczne spojrzenie. Jasne, najlepiej winę zwalić na mnie. Bo jestem najmłodszy. Czuję, że będę gnębiony przez resztę swojego życia.
- Ychym... i to właśnie dlatego u Niall'a w pokoju leży pełno opakowań po jogurtach, ciastkach i zupkach w puszce ? - uniosłem brwi do góry i spojrzałem na mojego towarzysza. Wydawał się być tym zaskoczony i prawie co nie udławił się swoją herbatą.
- Grzebałeś w moim pokoju ?! - wydarł się na mnie gdy już opanował sytuację.
- Nie, po prostu chciałem zobaczyć czy jeszcze śpisz, ale uwierz... - przechyliłem głowę na prawy bok i klepnąłem go w ramię - nie trudno zauważyć śmieci rozwalone przy drzwiach. - tym razem ja zaśmiałem się w głos, a Zayn posłał blondaskowi złowrogie spojrzenie i pokiwał tylko głową.
Podszedłem do lady i nalałem sobie soku do szklanki. Jedyny napój w tym domu. Dobrze, że chociaż tego Niall nie wychlał, jak to miał w zwyczaju.
- To jak wam się spało ? - zwróciłem się głównie do Malika, bo ujrzałem w jego oczach jakiś niepokój. Lekko mnie to zdziwiło. Zazwyczaj rzadko kiedy się czymś martwił. On natomiast dalej wpatrywał się w okno. Zawiedziony wywróciłem oczami i ruszyłem do swojego pokoju. Łoh, naprawdę przydałaby się tutaj jakaś sprzątaczka. Gdyby Louis zobaczył ten bałagan...
Ubrałem się wreszcie w pierwsze lepsze ciuchy leżące gdzieś na ziemi. Usłyszałem głośne rozmowy na dole i zorientowałem się, że chłopcy wrócili. Zbiegłem szybko po schodach i niczym kotek wskoczyłem na Louis'a i przytuliłem go mocno. To on najszybciej zdobył moją sympatię. Miał takie delikatne rysy twarzy i kobiecy głosik. Po prostu nie mógłbym wytrzymać chociaż godziny bez jego towarzystwa.
- Harry, moja mała myszko. - zaśmiał się się słodko i przetarł dłonią o moje loki. Posłałem mu szeroki uśmiech, dając do zrozumienia jak bardzo się stęskniłem. Miałem wrażenie, że Liam prawie zakrztusił się własną śliną kiedy oglądał jak ja i szatyn tuliliśmy się do siebie. On nigdy nie zrobiłby tak z chłopakiem. - Idziesz ze mną na spacer ? - zapytał chwilę po tym, jak się do niego odkleiłem.
- Pewnie. Z tobą wszędzie.
- Proszę, przestańcie już. - och, co za maruda. Dlaczego Payne'owi tak to przeszkadzało ? Przecież to nie jego sprawa. - Myślicie, że to jakiś przyjemny widok czy co ? - spojrzał na nas przerywając rozpakowywanie zakupów.
- Dobra, dobra Panie Nieczuły. - powiedział Louis i pociągnął mnie za dłoń w stronę wyjścia. Zostawiliśmy ich samych. I dobrze. Niech sobie radzą. Przyjaciel objął mnie swoim ramieniem a ja odwdzięczyłem mu się szerokim uśmiechem. Tommo podobno uwielbiał patrzeć na moje usta odsłaniające szereg białych zębów.
- Louis ! - usłyszeliśmy za sobą piskliwy i strasznie dziewczęcy głosik. Po chwili już jakaś lekka osóbka wbiła się pomiędzy mnie a Tomlinsona i zaczęła go do siebie tulić, odsyłając mnie na bok.
- O, cześć Ell. - powiedział łagodnym głosem i pocałował ją czule w policzek. Eleanor Calder. Gorąca laska. Nie dziwić się, że szaleje za nią pół chłopaków ze szkoły. Gdyby chociaż zwracała na nich uwagę... ale nie ! Musiała sobie wybrać Lou i zawracać mu dupę. Nie, że mi to przeszkadza. Niech się cieszą swoją obecnością.
Są ze sobą dopiero kilka dni. Mam wrażenie, że Elka to pusta lalka. Nie lubię takich dziewczyn. Może jak ją lepiej poznam to zmienię zdanie. Teraz jednak ciężko to stwierdzić. No bo co innego myśleć o dziewczynie, która lata za swoim chłopakiem jak latawiec i ciągle pyta go o wolny czas ? Zakochana na zabój ?
- Masz dzisiaj wolny wieczór ? - Boże, zaraz chyba szału dostanę.
-Wiecie co ? Może ja wpadnę do jakiegoś sklepu kupić sobie twixa ? - nie oczekiwałem odpowiedzi na to pytanie. Chciałem tylko oddalić się od Eleanor, bo zaczynała mnie powoli wprawiać w zakłopotanie. Czułem dziwną zazdrość. Przecież to ja powinienem teraz spacerować z Louisem.
- Harry, no coś Ty ! - spojrzał na mnie zaskoczony. Chyba zauważył z mojej miny jak bardzo jestem zirytowany tą sytuacją. Tomlinson ! Dlaczego ty potrafisz czytać z mojej twarzy ?!
- Nie, nic. Tak tylko mi się powiedziało...- westchnąłem i ruszyłem obok dziewczyny niechętnie przebierając nogami. Przez całe czterdzieści minut nawijali tylko o tym jak bardzo za sobą tęsknili i jak się kochają. Rzygałem tęczą. Nigdy tak bardzo nie pragnąłem szybkiego powrotu do domu jak teraz.
- Kocham cię. - powiedział Lou do dziewczyny, a ja już nie wytrzymałem.
- Boże, weźcie już tak sobie nie słodźcie. - prychnąłem i wszedłem do domu trzaskając drzwiami. Nie odwróciłem się do tyłu, więc nie widziałem ich reakcji. Wiem tylko, że gdy Liam i Zayn zobaczyli mój wyraz twarzy od razu skamieniali.
Wbiegłem do swojego pokoju i zamknąłem się na klucz. Usiadłem na łóżku i spojrzałem w ziemię. Była dosyć ciekawym obiektem do obserwacji. Po chwili usłyszałem kroki po schodach i pukanie do moich drzwi.
- Hazz, otwórz proszę. - nie słuchałem go. - Nie wiem co cię napadło ! Mógłbyś mi to wytłumaczyć ? - wkurzony podniosłem się z łóżka i przekręciłem zamek. Drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wszedł Louis. - Dziękuję.
- Nie będę owijał w bawełnę. Nie lubię Eleanor i uważam, że wasz związek i tak nie wyjdzie. A poza tym mieliśmy iść razem na spacer.... Chyba wiesz co mam na myśli ? - spojrzałem na niego kątem oka, a on zachichotał. Co go tak śmieszyło ?
- Harry, musisz zaakceptować to, że mam dziewczynę. Przecież mam już dwadzieścia lat ! Kocham ją. I jestem z nią szczęśliwy. - przejechał palcem po mojej dłoni. - A Ty zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem i wiesz co ? I Eleanor tego nie zmieni. - uśmiechnął się delikatnie i szczerze mówiąc poprawił mi tym humor.
- Mam nadzieję. Nie chcę cię stracić. Wiem, że ona jest Twoją pierwszą dziewczyną. Twoje uczucia do niej są silne. A ja...- nie pozwolił mi dokończyć.
- Będę poświęcał ci najwięcej czasu ile tylko będę mógł. - uśmiechnął się delikatnie, a ja zawtórowałem po nim. Słyszałem, że Calderka ma młodsza siostrę. Jeśli jest tak samo gorąca jak ona - może i nawet ja na tym skorzystam. Tommo widząc, że humor mi się poprawia zostawił mnie samego w pokoju i powiedział, że idzie wyjaśnić tę sprawę z chłopakami, gdyż oni na pewno też chcą się dowiedzieć skąd ta nagła złość z mojej strony.
Nie słyszałem ich rozmowy. Od czasu do czasu było słychać tylko głośny chichot Nialla. Potem szybkie "cześć" Malika i nagle dom ogarnęła cisza. Właśnie... nasz czarnowłosy kolega. Co się z nim dzieje ? Ostatnio rzadko kiedy bywa w domu. A jeśli już wraca zawsze sprawia wrażenie zamyślonego i pogrążonego w marzeniach. Musze przyznać, że jest to dziwne nawet jak na Zayn'a.
Nie zauważyłem kiedy nadszedł wieczór. Byłem zbyt zajęty słuchaniem muzyki i rozmyślaniem nad ta całą sytuacją. Może naprawdę przesadzałem ? Może nie powinienem tak się zachować, za to dać Tomlinsonowi do zrozumienia, że jestem szczęśliwy z jego szczęścia. Usłyszałem jak wychodzi ze swojego pokoju. Zapukał lekko do moich drzwi i uchylił je na szerokość niecałych dwudziestu centymetrów.
- Idę z Ell na zabawę. Wrócę przed północą. - poinformował mnie nie ściągając z ust uśmiechu.
- Oby. Bo pamiętaj, że o pierwszej mamy seans w TV. Baw się dobrze ! - zasalutowałem mu, a on kiwnął głową i zniknął z poza zasięgu mego wzroku.
_______
Dziękuję za przeczytanie :3 . Mam nadzieję, ze nie jest złe.
Zapraszam na swojego drugiego bloga : never-good.blogspot.com
Oraz twittera : @MarikaLoves1D
I także proszę o komentarze :)
Przy stole siedział tylko Niall, a Zayn wyglądał przez kuchenne okno.
- Gdzie jest reszta ? - zapytałem, gdy usiadłem obok blondyna.
- Wyobraź sobie, że poszli do sklepu, bo zjadłeś wszystko w nocy. - prychnął Malik i posłał mi ironiczne spojrzenie. Jasne, najlepiej winę zwalić na mnie. Bo jestem najmłodszy. Czuję, że będę gnębiony przez resztę swojego życia.
- Ychym... i to właśnie dlatego u Niall'a w pokoju leży pełno opakowań po jogurtach, ciastkach i zupkach w puszce ? - uniosłem brwi do góry i spojrzałem na mojego towarzysza. Wydawał się być tym zaskoczony i prawie co nie udławił się swoją herbatą.
- Grzebałeś w moim pokoju ?! - wydarł się na mnie gdy już opanował sytuację.
- Nie, po prostu chciałem zobaczyć czy jeszcze śpisz, ale uwierz... - przechyliłem głowę na prawy bok i klepnąłem go w ramię - nie trudno zauważyć śmieci rozwalone przy drzwiach. - tym razem ja zaśmiałem się w głos, a Zayn posłał blondaskowi złowrogie spojrzenie i pokiwał tylko głową.
Podszedłem do lady i nalałem sobie soku do szklanki. Jedyny napój w tym domu. Dobrze, że chociaż tego Niall nie wychlał, jak to miał w zwyczaju.
- To jak wam się spało ? - zwróciłem się głównie do Malika, bo ujrzałem w jego oczach jakiś niepokój. Lekko mnie to zdziwiło. Zazwyczaj rzadko kiedy się czymś martwił. On natomiast dalej wpatrywał się w okno. Zawiedziony wywróciłem oczami i ruszyłem do swojego pokoju. Łoh, naprawdę przydałaby się tutaj jakaś sprzątaczka. Gdyby Louis zobaczył ten bałagan...
Ubrałem się wreszcie w pierwsze lepsze ciuchy leżące gdzieś na ziemi. Usłyszałem głośne rozmowy na dole i zorientowałem się, że chłopcy wrócili. Zbiegłem szybko po schodach i niczym kotek wskoczyłem na Louis'a i przytuliłem go mocno. To on najszybciej zdobył moją sympatię. Miał takie delikatne rysy twarzy i kobiecy głosik. Po prostu nie mógłbym wytrzymać chociaż godziny bez jego towarzystwa.
- Harry, moja mała myszko. - zaśmiał się się słodko i przetarł dłonią o moje loki. Posłałem mu szeroki uśmiech, dając do zrozumienia jak bardzo się stęskniłem. Miałem wrażenie, że Liam prawie zakrztusił się własną śliną kiedy oglądał jak ja i szatyn tuliliśmy się do siebie. On nigdy nie zrobiłby tak z chłopakiem. - Idziesz ze mną na spacer ? - zapytał chwilę po tym, jak się do niego odkleiłem.
- Pewnie. Z tobą wszędzie.
- Proszę, przestańcie już. - och, co za maruda. Dlaczego Payne'owi tak to przeszkadzało ? Przecież to nie jego sprawa. - Myślicie, że to jakiś przyjemny widok czy co ? - spojrzał na nas przerywając rozpakowywanie zakupów.
- Dobra, dobra Panie Nieczuły. - powiedział Louis i pociągnął mnie za dłoń w stronę wyjścia. Zostawiliśmy ich samych. I dobrze. Niech sobie radzą. Przyjaciel objął mnie swoim ramieniem a ja odwdzięczyłem mu się szerokim uśmiechem. Tommo podobno uwielbiał patrzeć na moje usta odsłaniające szereg białych zębów.
- Louis ! - usłyszeliśmy za sobą piskliwy i strasznie dziewczęcy głosik. Po chwili już jakaś lekka osóbka wbiła się pomiędzy mnie a Tomlinsona i zaczęła go do siebie tulić, odsyłając mnie na bok.
- O, cześć Ell. - powiedział łagodnym głosem i pocałował ją czule w policzek. Eleanor Calder. Gorąca laska. Nie dziwić się, że szaleje za nią pół chłopaków ze szkoły. Gdyby chociaż zwracała na nich uwagę... ale nie ! Musiała sobie wybrać Lou i zawracać mu dupę. Nie, że mi to przeszkadza. Niech się cieszą swoją obecnością.
Są ze sobą dopiero kilka dni. Mam wrażenie, że Elka to pusta lalka. Nie lubię takich dziewczyn. Może jak ją lepiej poznam to zmienię zdanie. Teraz jednak ciężko to stwierdzić. No bo co innego myśleć o dziewczynie, która lata za swoim chłopakiem jak latawiec i ciągle pyta go o wolny czas ? Zakochana na zabój ?
- Masz dzisiaj wolny wieczór ? - Boże, zaraz chyba szału dostanę.
-Wiecie co ? Może ja wpadnę do jakiegoś sklepu kupić sobie twixa ? - nie oczekiwałem odpowiedzi na to pytanie. Chciałem tylko oddalić się od Eleanor, bo zaczynała mnie powoli wprawiać w zakłopotanie. Czułem dziwną zazdrość. Przecież to ja powinienem teraz spacerować z Louisem.
- Harry, no coś Ty ! - spojrzał na mnie zaskoczony. Chyba zauważył z mojej miny jak bardzo jestem zirytowany tą sytuacją. Tomlinson ! Dlaczego ty potrafisz czytać z mojej twarzy ?!
- Nie, nic. Tak tylko mi się powiedziało...- westchnąłem i ruszyłem obok dziewczyny niechętnie przebierając nogami. Przez całe czterdzieści minut nawijali tylko o tym jak bardzo za sobą tęsknili i jak się kochają. Rzygałem tęczą. Nigdy tak bardzo nie pragnąłem szybkiego powrotu do domu jak teraz.
- Kocham cię. - powiedział Lou do dziewczyny, a ja już nie wytrzymałem.
- Boże, weźcie już tak sobie nie słodźcie. - prychnąłem i wszedłem do domu trzaskając drzwiami. Nie odwróciłem się do tyłu, więc nie widziałem ich reakcji. Wiem tylko, że gdy Liam i Zayn zobaczyli mój wyraz twarzy od razu skamieniali.
Wbiegłem do swojego pokoju i zamknąłem się na klucz. Usiadłem na łóżku i spojrzałem w ziemię. Była dosyć ciekawym obiektem do obserwacji. Po chwili usłyszałem kroki po schodach i pukanie do moich drzwi.
- Hazz, otwórz proszę. - nie słuchałem go. - Nie wiem co cię napadło ! Mógłbyś mi to wytłumaczyć ? - wkurzony podniosłem się z łóżka i przekręciłem zamek. Drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wszedł Louis. - Dziękuję.
- Nie będę owijał w bawełnę. Nie lubię Eleanor i uważam, że wasz związek i tak nie wyjdzie. A poza tym mieliśmy iść razem na spacer.... Chyba wiesz co mam na myśli ? - spojrzałem na niego kątem oka, a on zachichotał. Co go tak śmieszyło ?
- Harry, musisz zaakceptować to, że mam dziewczynę. Przecież mam już dwadzieścia lat ! Kocham ją. I jestem z nią szczęśliwy. - przejechał palcem po mojej dłoni. - A Ty zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem i wiesz co ? I Eleanor tego nie zmieni. - uśmiechnął się delikatnie i szczerze mówiąc poprawił mi tym humor.
- Mam nadzieję. Nie chcę cię stracić. Wiem, że ona jest Twoją pierwszą dziewczyną. Twoje uczucia do niej są silne. A ja...- nie pozwolił mi dokończyć.
- Będę poświęcał ci najwięcej czasu ile tylko będę mógł. - uśmiechnął się delikatnie, a ja zawtórowałem po nim. Słyszałem, że Calderka ma młodsza siostrę. Jeśli jest tak samo gorąca jak ona - może i nawet ja na tym skorzystam. Tommo widząc, że humor mi się poprawia zostawił mnie samego w pokoju i powiedział, że idzie wyjaśnić tę sprawę z chłopakami, gdyż oni na pewno też chcą się dowiedzieć skąd ta nagła złość z mojej strony.
Nie słyszałem ich rozmowy. Od czasu do czasu było słychać tylko głośny chichot Nialla. Potem szybkie "cześć" Malika i nagle dom ogarnęła cisza. Właśnie... nasz czarnowłosy kolega. Co się z nim dzieje ? Ostatnio rzadko kiedy bywa w domu. A jeśli już wraca zawsze sprawia wrażenie zamyślonego i pogrążonego w marzeniach. Musze przyznać, że jest to dziwne nawet jak na Zayn'a.
Nie zauważyłem kiedy nadszedł wieczór. Byłem zbyt zajęty słuchaniem muzyki i rozmyślaniem nad ta całą sytuacją. Może naprawdę przesadzałem ? Może nie powinienem tak się zachować, za to dać Tomlinsonowi do zrozumienia, że jestem szczęśliwy z jego szczęścia. Usłyszałem jak wychodzi ze swojego pokoju. Zapukał lekko do moich drzwi i uchylił je na szerokość niecałych dwudziestu centymetrów.
- Idę z Ell na zabawę. Wrócę przed północą. - poinformował mnie nie ściągając z ust uśmiechu.
- Oby. Bo pamiętaj, że o pierwszej mamy seans w TV. Baw się dobrze ! - zasalutowałem mu, a on kiwnął głową i zniknął z poza zasięgu mego wzroku.
_______
Dziękuję za przeczytanie :3 . Mam nadzieję, ze nie jest złe.
Zapraszam na swojego drugiego bloga : never-good.blogspot.com
Oraz twittera : @MarikaLoves1D
I także proszę o komentarze :)
sobota, 17 marca 2012
Bohaterowie/o czym
Więc na samym początku przedstawię bohaterów :)
Główne postacie : Harry Styles [18 lat], Louis Tomlinson [20 lat], Eleanor Calder [20 lat], Katherine Calder [17 lat]
Postacie drugoplanowe : Zayn Malik [19 lat], Niall Horan [18 lat], Liam Payne [18 lat] i inni.
O czym to będzie ?
Harry i Louis są szczęśliwymi "posiadaczami" dziewczyn. Eleanor i Katherine to siostry. Eleanor jako ta starsza jest wybranką Lou'a , a Kath Harry'ego. Razem z Zaynem, Niallem i Liam'em tworzą naprawdę zgraną paczkę. Hazza i Lou są najlepszymi przyjaciółmi, a poznali się w szkole, do której także trafiła reszta chłopców. Tam także zaczęła się ich przygoda z miłością. Czy, aby na pewno serce nie płata im figla ? ;)
Kontakt ze mną : Możecie znaleźć mnie na twitterze : @MarikaLoves1D
A tutaj mój pierwszy blog [bo ten jest drugi ^^] : never-good.blogspot.com
Główne postacie : Harry Styles [18 lat], Louis Tomlinson [20 lat], Eleanor Calder [20 lat], Katherine Calder [17 lat]
Postacie drugoplanowe : Zayn Malik [19 lat], Niall Horan [18 lat], Liam Payne [18 lat] i inni.
O czym to będzie ?
Harry i Louis są szczęśliwymi "posiadaczami" dziewczyn. Eleanor i Katherine to siostry. Eleanor jako ta starsza jest wybranką Lou'a , a Kath Harry'ego. Razem z Zaynem, Niallem i Liam'em tworzą naprawdę zgraną paczkę. Hazza i Lou są najlepszymi przyjaciółmi, a poznali się w szkole, do której także trafiła reszta chłopców. Tam także zaczęła się ich przygoda z miłością. Czy, aby na pewno serce nie płata im figla ? ;)
Kontakt ze mną : Możecie znaleźć mnie na twitterze : @MarikaLoves1D
A tutaj mój pierwszy blog [bo ten jest drugi ^^] : never-good.blogspot.com
Subskrybuj:
Posty (Atom)